Innuendo 39

Ludzie są tak nieodzownie szaleni, iż nie być szalonym znaczyłoby być szalonym innym rodzajem szaleństwa…

Posts Tagged ‘alkohol’

Bóstwo dnia powszedniego

Posted by Michał Chrostek w dniu 01/06/2009

Czasy mamy jakie mamy, i innych nie dostaniemy. Wszechobecne zamieszki, bojówki, skandale i przerazy. W dodatku szalejąca wkoło recesja, kryzysy finansowe, bankowe i insze. I jak tu w chwilach zmartwień wspartych obawami nie sięgnąć po ulubionego pocieszyciela miliardów? Z wielką przykrością (przesyconą zarazem znaczną dawką dumy!) muszę stwierdzić, iż z owym pocieszycielem miałem podczas swego wcale nie tak długiego żywota, troszkę do czynienia. Alkohol, bo o nim oczywiście mowa, w wielu formach, postaciach, konsystencjach jest częścią naszego codziennego życia. W wielu przypadkach bardzo istotnym elementem, w mniejszym gronie kluczowym. Zazwyczaj jednak miłym dodatkiem do szarości dnia powszedniego. Tak czy siak, zażywając kolejnych promili, nie ważne w jakim to było towarzystwie, jakiej lokalizacji czy postaci często spotykałem się z pewnym zjawiskiem. Choć stwierdzenie, iż ‘często’ to jednak pewne niedomówienie. Niemal za każdym razem spotykałem się z tym zjawiskiem, a polega ono na… Hmm… może lepiej opiszę to na przykładzie.

vodka

Nie marnuj gnido!

Ot wyobraźcie sobie sytuację; pijecie z grupką jakichś tam bliżej niezdefiniowanych znajomych. Wkoło plener, słoneczko świeci. Wlewacie w siebie kolejne zawartości plastikowych kubeczków (kto w spontaniczny plener zabiera kieliszki?!). W pewnym momencie czujecie, iż kolejna dwuseteczka może skończyć się kolorowo, więc dyskretnie przechylacie kubek a przeźroczysta toń wylewa się na trawę.* I co? Znajomi to zauważyli, wkoło zapanowała nerwowa atmosfera. Co ty robisz? Wódki się nie wylewa! Skandal! Lecą w Ciebie kolejne krzyki zrozpaczonych wódkowiczów. I tutaj dochodzimy do sedna. Otóż wokół alkoholi (zwłaszcza wódeczki oraz piwka – taniego wina rzadziej) został ustanowiony pewien statut jakby bóstwa. Szanuj i nie marnuj bo to grzech! Ludzie, zwłaszcza młodzi podchodzą do tego tematu nadzwyczaj poważnie, co nie raz mnie zadziwiało. Oczywiście nie chcę w tym momencie dojść do stwierdzenia, iż marnotrawienie napojów wyskokowych to cnota, do której powinniśmy dążyć przez czas swej egzystencji na tym padole. Co to, to nie. Aczkolwiek nikt nie powinien zapominać, iż alkohole w każdej formie kupujemy dla siebie. I spożywamy je dla poprawienia humoru, rozluźnienia nie z obowiązku. Więc czemu też gdy nadchodzi ‘ta chwila’, gdy kolejny łyk może nam samopoczucie dosłownie zjebać, nie mielibyśmy zmarnować paru kropel dla utrzymania czy nawet poprawienia owego? To my władamy alkoholem a nie on nami, jest on tworzony dla nas, jest jedynie kolejnym wytworem przemysłu spożywczego (?). A szacunek który prezentujemy w czasie poszkodowania za marnotrawienie nie powinien być skierowany w sam trunek, a pieniądze które na niego roztrwoniliśmy. I to chyba by było na tyle. Kończąc powiem tyle, jak będę mieć ochotę wylać piwo czy inny alkohol to go wyleję, bo tak! Co prawda potem będę żałować, rozpaczać, szukać dolewki, ale ta świadomość przewagi rozsądku nad pragnieniem (pożądaniem?), mniam!

*Przykład bardzo podstawowy, wiem że zawsze można komuś przekazać! Ale jeśli nie ?

Posted in 7. Różności | Otagowane: , , , , , , , | 2 Komentarze »